Pogoda zwariowała już całkiem. Takiego czerwca to ja nie pamiętam. Zimno, ciągle leje, burze jedna za drugą. Pomorze nie jest jakoś mocno zdewastowane przez owe nawałnice, ale nasze okopy nigdy nie zostaną zasypane. Jak tu robić skoro cały czas trzeba z nich wodę wypompowywać?
Jakiś czas temu odwiedziła mnie koleżanka. Nie siedziała na koniu 20 lat, ale wsiadła na Rudego i przypomniała sobie wszystko co trzeba :) W czasie, gdy mama jeździła, dzieciaki nie próżnowały i też pojeździły na Aprilce. Młoda się spisała świetnie. Później wzięłyśmy Rudego i poczciwego dziadzia i pojechałyśmy sobie na krótki spacerek na wypas na łące.
Ostatnio nad stawem nieopodal naszego domu zauważyłam czaplę białą. Wzbiła się w powietrze, akurat gdy przejeżdżaliśmy samochodem. Widziałam czaplę białą pierwszy raz w życiu i przyznam szczerze, że robi wrażenie. Piękny ptak.
Innego dnia z kolei jadąc ze sklepu do domu ominęłam ptaszka na drodze. Nie odleciał. Cofnęłam samochód, włączyłam awaryjne i wyszłam zbadać sytuację. Na drodze siedziało pisklę. Nie wiem jakiego ptaka. Pisklęta mają to do siebie, że wszystkie wyglądają tak samo. Patrzyło na mnie i przekręcało główkę. Myślę sobie "masz nieboraku farta, że na mnie trafiło". Ja zawsze zwalniam gdy widzę na drodze ptaki. Wielokrotnie pytano mnie po co, przecież to ptaki i i tak uciekną. No właśnie jak widać nie zawsze. I choć nie pomyślałabym, że spotkam na drodze pisklaka to biorę pod uwagę ewentualność, że spotkam w końcu ptaka, który jest chory i nie odleci.
Kiedyś gdzieś przeczytałam, że nie należy pisklaka ruszać, a jeśli trzeba to przenieść w bezpieczne miejsce. Droga do najbezpieczniejszych nie należy więc wzięłam tą bidę, która poczęła drzeć paszczę i zdjęłam z drogi, kładąc ją w trawę, bliżej krzaków. Miało szczęście? Nie wiem, na pewno uratowałam je przed rozjechaniem, ale czy przetrwa? Czy rodzice je znajdą? Nawet jeśli to czy się nim zajmą?
Już po powrocie do domu zaczęłam się nad tym zastanawiać. Może powinnam je wziąć ze sobą? Karmić jakoś? Czego bym nie wymyśliła to czasu już nie cofnę, ale warto się doedukować co robić w takiej sytuacji na przyszłość.
I czapla biała i pisklak to były sytuacje w których nie miałam czasu myśleć o wyjmowaniu telefonu więc nie zrobiłam zdjęć, a szkoda bo to z czaplą to bym chyba w ramkę oprawiła.
Jeszcze jedna sytuacja mnie spotkała warta opisania i chociaż nie spotkałam żadnego więcej okazu to... Prawdopodobnie był na moim podwórku. Montując pastuch na wszystkich wybiegach dla koni natknęłam się na ślady. Podłoże na placu do jazdy było mocno zmoczone więc wytworzyło się gdzieniegdzie błotko. Nie wiem czy kojarzycie ze zdjęć położenie mojego placu do jazdy. Znajduje się za stajnią i otoczone jest tylko polami i niewielkim zagajniczkiem.
Ale wracając... Nie znam się na tym aż tak, żeby odróżnić trop psa od wilka, tym bardziej na takim podłożu.. ale wydaje mi się, że ślady nie należały do psa. Po pierwsze- były bardzo duże. Dwóch sąsiadów w oddali ma psy, ale chyba nie takie duże.. Po drugie- rzucił mi się w oczy jeden szczegół. Ślady wylatywały z pola i przecinały plac wpadając do lasku.... w linii prostej. Kiedyś oglądałam na ten temat materiał, dlatego zwróciło to moją uwagę. Ale czy wilk zapuściłby się tak daleko od lasu? W sensie dużego lasu? Bo mój zagajnik to nie las tylko kilka drzewek na krzyż. Może to przypadek, że ślady są tak ułożone? Tropy psa i wilka są niemal identyczne. No niby są tam jakieś drobne różnice, ale dla laika nie do zauważenia zwłaszcza rozmyte na błocie.
Myśl o tym, że to wilk jest na swój sposób fascynujące choć bardziej niepokojące. Niebawem chcę rozpocząć wolny wybieg co dla koni oznacza nocowanki na pastwisku. I choć jeden wilk nie stanowi dla koni zagrożenia to i tak będę teraz miała to gdzieś z tyłu głowy... Mam nadzieję, że to jednak pies, a ja sobie wkręcam ;) Nie chciałabym tu Czerwonego Kapturka odstawiać ;) Jest tu może ktoś kto się zna? Porównywałam z tropami z internetu, ale niewiele pomogło.
Myśl o tym, że to wilk jest na swój sposób fascynujące choć bardziej niepokojące. Niebawem chcę rozpocząć wolny wybieg co dla koni oznacza nocowanki na pastwisku. I choć jeden wilk nie stanowi dla koni zagrożenia to i tak będę teraz miała to gdzieś z tyłu głowy... Mam nadzieję, że to jednak pies, a ja sobie wkręcam ;) Nie chciałabym tu Czerwonego Kapturka odstawiać ;) Jest tu może ktoś kto się zna? Porównywałam z tropami z internetu, ale niewiele pomogło.
Do wakacji zostały trzy tygodnie. Niby tylko trzy, ale dla mnie aż trzy. Jadę na oparach od jakiegoś już czasu, a jeszcze na koniec przypomnieli sobie o ocenie pracy, która mnie czeka. A dowalmy jej stresu na koniec, a co! Nauczyciele to jednak mają przekichane. Ciągle się człowieku doszkalaj, egzaminuj i tak dalej... Dla mnie największym stresem są wystąpienia publiczne. Nawet jeśli owa publiczność liczy tylko dwie osoby.
Niunieczka ma ostatnio dłuższą przerwę ze względu właśnie na warunki pogodowe. Plac jest obecnie zbyt obłocony by można na nim normalnie pracować z koniem. Nawet nie miałam kiedy wyjść z nią na spacerek na uwiązie bo ciągle pada. A tu zdjęcie z ostatniej jazdy na niej:
Dzisiaj trafiłam w internecie na reklamę wędzidła syntetycznego. Jest giętkie i miękkie, w sam raz dla młodych koni. Muszę zmierzyć obecne i zamówić jej takie. Pozbędę się w ten sposób 150 zł ale myślę, że warto. Ona na pewno będzie się czuła bardziej komfortowo.
W końcu rozkwitły róże. Czekam na nie już dłuższy czas. 5 czerwca minął dokładnie rok odkąd dostaliśmy klucze od domu i wtedy róże pięknie kwitły. Teraz kwitną tylko jedne. Pozostałe dopiero zaczynają się rozwijać. To przez te zimnice... No ale już niebawem wszystkie będą cieszyć oko.
Nie znam się też ale myślę, że brak lasu to nie przeszkoda. Wilki podchodzą pod domy i w polach również polują. Może być tak, że to był wilk
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że raczej się nie zapuszczają daleko w pola
UsuńW tropie silnie są zaznaczone pazury. To wskazywałoby na wilka. Psom wilczurom, które stawiają podobne tropy, z reguły obcina się pazury tak, jak każdemu psu, o którego się dba. Nie mam pojęcia, czy jeden wilk zagrozi koniom. Chyba nie, ale konie strasznie się będą stresować, bo będą się bały. One takie zagrożenie wyczuwają na odległość. Jak jesteś niepewna, to porozmawiaj z jakimś myśliwym, a najlepiej z leśniczym. Oni będą wiedzieli co robić.
OdpowiedzUsuńCzaple białe w dużych ilościach przesiadują nad niedalekim Jeziorem Goczałkowickim. Nad stawami też ich trochę jest. Teraz chyba więcej niż siwych. Białe to piękne ptaki. A pisklaki należy zostawiać w miejscach znalezienia lub tak, jak ty zrobiłaś, usunąć je z drogi. To jest natura, rodzice je znajdą, a jak nie, to, niestety- selekcja naturalna. Przykre, ale to jest przyroda.
Uff, to całe szczęście, że faktycznie zrobiłam tak jak trzeba :)
UsuńWłaśnie pazurami bym się nie sugerowała bo nie sądzę, że okoliczni gospodarze obcinają swoim psom na łańcuchach pazury.... To jest dopiero przykre.
Jeszcze bardziej przykre jest to, że jeśli faktycznie mamy tu wilka to te psy mogą być mocno zagrożone. Na łańcuchu nie mają żadnych szans przy starciu z wilkiem. Jeden plus jest taki, że zwykle na noc spuszczają te psy z łańcuchów.. jednak nie zawsze.
Konie raczej by się nie stresowały. Są obyte z psami, a więc wilk też nie zrobiłby na nich wrażenia jeśli by nie atakował. A i wilk swój rozum na pewno ma i w pojedynkę nie zasadziłby się na konia. No ale nigdy nic nie wiadomo. Może samobójca jaki? I przed tragiczną śmiercią pod kopytami zdążyłby użreć w nogę na przykład...
Też czytałam, żeby jak najmniej ruszać młodych dzikich ptaków. Po pierwsze, aby się zbytnio nie oswoiły, po drugie - aby nie zostały odrzucone przez innych za zapach. Och, też aktualnie jadę na oparach. Oby do wakacji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWreszcie dotarłam. Kurcze, zaskoczyłaś mnie brzydkim czerwcem, u mnie był wspaniały. Mam nadzieję, że to tylko pies. Przy takim pisklaku to trzeba robaki, dżdżownice rozdrabniać, kiedyś czytałam troszkę. Dużo zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńPiskląt raczej nie ruszać. Wilk raczej koniom nie zagrozi. O tak, róże jeeezi, jak im pasuje ta zmiana klimatu! Kwitną wszędzie na potęgę!
OdpowiedzUsuń