środa, 28 maja 2025

Magiczne zdolności zwierząt

     Chwilkę mnie tu nie było.

    Zeszły tydzień z grypskiem leżałam pod kocem. Nadrobiłam serialowe zaległości i wyleżałam się za wszystkie czasy. 

    W czwartek odwiedziła mnie mama i siostra. Siorka została do soboty. W piętek dojechał do nas D i we trójkę spędziliśmy fajnie czas z końmi.

    Najpierw wsiadłam na blondyneczkę. Nowym krokiem w naszym treningu był kłus na lonży. Oczywiście D spietrał dlatego ja jeździłam choć założenie miałam tego dnia takie by obserwować jej zachowanie z ziemi. No, ale jak to mówią: jeśli chcesz by coś było zrobione dobrze zrób to sam. W każdym razie wsiadłam, zakłusowałam na lonży, a później jeszcze chwilkę postępowałam sama po placu. 

    Po treningu młodej, polonżowałam jeszcze Rudego bo dużo energii ma chłopak, a następnie cała nasza trójka wzięła kopytną trójkę na uwiązy i poszliśmy na krótki spacerek na trawkę. Za płotem trawa piękna i soczysta, a więc konie były wniebowzięte. 

Zwieńczeniem tego fajnego dzionka była mała sesja zdjęciowa z konikami, a słońce nam zachodziło tak pięknie, że nie mogliśmy tego nie uchwycić.



    W sobotę wszyscy się rozjechali do domów, a ja musiałam wrócić do swojej rzeczywistości. Moja mała blondyneczka trenuje codziennie. Czasami robię to sama, czasami z pomocą Szczeżujskiego i jest plan by spróbować wyjechać na niej poza bramę. Na razie na próbę. Najpierw jednak muszę dopasować jej odpowiednie wędzidło. Zwykłego pojedynczo łamanego nie chce zaakceptować. O wiele lepiej chodzi na kantarze niż na tym wędzidle. Chcę spróbować prostego. Można też zastanowić się czy nie odpuścić i nie pozwolić jej chodzić na kantarze, ale wtedy skręcanie jest bardzo utrudnione. Ewentualnie możnaby spróbować z halterem.



    Teraz tak właśnie sobie uświadomiłam, że zapewne większość z was kompletnie nie wie o czym piszę bo używam dużo terminów stricte jeździeckich. No więc z góry przepraszam... Rozchodzi się o to, że muszę wymienić Aprilce kierownicę 😅

W poniedziałek musiałam dokończyć misję obornik, którą zaczął Szczeżujski przed weekendem. Został jeden boks do wywalenia, ale za to konkretnie ubity. Ja nie wiem co ten Narwalski robi w boksie w nocy. Gdyby nie jego chore nogi to powiedziałabym, że najpewniej stepuje bo ściółka jest wiecznie zrolowana i rozwalona po całym boksie.. Tak więc podczepiłam przyczepkę do zielonej strzały zwanej dalej volkswagenem borą, podjechałam pod stajnię i rozpoczęłam misję. Po każdej wyładowanej przyczepce siadałam sobie na samochód i chwilkę odpoczywałam z iqosem w ręku.


Chwilkę mi to zajęło więc nie zdążyłam niestety wziąć młodej nawet na lonżę. Zdążyłam tylko wypielić miejsce przy krzaczkach i wcisnąć tam słonecznik. Wsiałam też kilka ziarenek wzdłuż podjazdu, mam nadzieję, że coś z tego będzie. 
Po pracy usiadłam na tarasie i podziwiałam piękno wiosny. Tą soczystą zieleń liści i trawy. Te kwitnące pelargonie. Oj jak miło było tak po prostu posiedzieć. 




We wtorek rano udało mi się uchwycić bardzo fajny moment. Z samego rana, jeszcze przed pracą poszłam nakarmić konie. Wsypałam im wiaderka do żłobów i wyszłam koło bramy z widokiem na zagajnik. Zapaliłam sobie i tak się wgapiałam w ten lasek relaksując się, a poranne słońce świeciło mi w plecy. Aż tu nagle po lewej jeden cień wyskoczył i rozsiadł się wygodnie. Za chwilę po prawej drugi. I tak sobie stałam w bramie po lewej mając mą ukochaną psinę, a po prawej kocinę 😉Moje wierne towarzyszki.


Wczoraj wieczorem wzięłam znów w trening młodą, tym razem zmieniłam jej wędzidło na proste i sprawdziły się moje podejrzenia. Pomogło. Młoda reagowała o wiele lepiej. W ogóle z dnia na dzień jest coraz lepiej.
Wsiadam na nią najwyżej na 5 minut dziennie bo jest to rutyna, która ją przyzwyczaja, ale nie obciąża.
Po treningu standardowo chodzę z koniskiem na trawkę za ogrodzenie by mogła sobie poskubać tej lepszej trawy.  I wieczorkiem jeszcze przyłapałam taką parkę, która tuż za płotem donośnie wrzeszczała.




Za to dzisiaj czekało na mnie jeszcze ciekawsze spotkanie... W drodze do pracy jadąc przez las zauważyłam ruch na poboczu i zwolniłam. Po chwili z krzaków wyłoniły się dwa małe liski. Zatrzymałam samochód dosłownie przed nimi, a one z zaciekawieniem patrzyły na mnie przekrzywiając łebki. Szybko sięgnęłam do saszetki by wydobyć z niej telefon i zrobić zdjęcie uroczym maluchom, ale zanim go wyciągnęłam to jeden z nich schował się znów w krzakach, a drugi odwrócił się i węszył dalej pobocze więc nie udało mi się uchwycić ich razem, ani zrobić dobrego ujęcia.. No ale choć jeden jest 🦊


Dla niektórych to pewnie nic, a ja się zachwycam każdym zwierzątkiem spotkanym na swojej drodze. Fotografuję i cieszę się jak dziecko ze spotkania.. Ale ja tak już mam. Mi do szczęścia wystarczą zwierzaki. To one ładują moje baterie i leczą potarganą przez ludzi duszę.. mają chyba jakieś magiczne zdolności zmywania wszelkich smutków.... i gdyby ktoś zapytał mnie czy wolałabym świat bez ludzi czy świat bez zwierząt bez wahania odpowiedziałabym, że ten bez ludzi byłby lepszy.....









9 komentarzy:

  1. Czasami zastanawiam się nad światem bez ludzi, kiedy to jestem sama i jakoś tak... W myśl tego, że w ogóle ludzi nie ma to świat wcale nie byłby lepszy, bo kolejny gatunek zdominowałby planetę, tak jak to było: wielkie koty, wielkie ptaki... Nie przepadam też za lisami, odkąd wybiły mi całe stado kurek ukochanych... ciekawe jak będzie u Ciebie? ;) Ale tak po za tym to mnie też bardzo cieszą spotkanie zwierzęta. Na fotce to żurawie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na fotce to żurawie. Słaba jakość bo z daleka.
      Brak ludzi na pewno byłby lepszy dla całej reszty świata. No, ale jednak człowiek to zwierzę stadne i zwariowałby w samotności.

      Usuń
    2. A poza tym... ileż wytrzymałabym bez pomocy medycznej? Bo brak ludzi to brak pomocy medycznej. Leki z apteki bym załatwiła, ale w razie wypadku? Więc świat bez ludzi faktycznie nie jest tak kolorowy jak się wydaje. Bez zwierząt też nie. Więc finalnie dobrze jest jak jest ;) Szkoda tylko, że tyle gatunków jest na skraju wyginięcia przez człowieka

      Usuń
    3. Bo człowiek jest zbyt zachłanny i egoistyczny :)

      Usuń
  2. Ależ fota ta pierwsza! Prima sort! I zachwycaj się każdym zwierzątkiem i roślinkiem, to jest naprawdę przepiękne! I zwierzątki i roślinki i nasz zachwyt! Grypska won!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwierzaczki garną się do Ciebie, czują empatię i sympatię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza fotografia kojarzy mi się z filmem "Zaklinacz koni". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń