Ostatnie dni były dla mnie jednocześnie szczęśliwe i smutne. Jednocześnie byłam pełna energii i totalnie wypompowana...
Pożegnałam Waneskę. Beczałam jak bóbr. Wiem, że to była dla mnie słuszna decyzja, ale emocje zrobiły swoje. Nie mogłam przestać płakać, w głowie miałam tysiące myśli. Czy na pewno będzie miała dobrze w nowym domu? Czy nowy właściciel zadba o nią tak jak ja? Czy ona będzie się dobrze czuła w nowym domu? Zadręczam się tym cały czas. Wiem, że to nic nie da... Wiem też, że jest specyficznym koniem i jeśli ktoś nie będzie chciał jej zrozumieć to nie zrozumie. Nie wiedziałam, że aż tak mnie to dotknie... wmawiam sobie, że nie powinnam jej sprzedawać... bo tak naprawdę gwarancję na jej szczęśliwe życie miałabym tylko gdyby była u mnie.. Ale jeśli będę myślała o tym w ten sposób to zwariuję. Więc muszę przestać. Potrzebuję czasu by sobie to poukładać w głowie i w sercu.
Dobra wiadomość jest taka, że dołączył do nas... Rudy. Ruda wyjechała, a przyjechał Rudy. Jest niesamowicie misiasty, chwytający za oko, ale przede wszystkim z niewiadomych powodów bliski memu sercu.
Zaczęło się w sobotę. Wstałam o 7 i nakarmiłam konie, później kawka i obrządek stajni. Zbieranie do kupy różnych rzeczy, które będą potrzebne w transporcie konia. Derka, ochraniacze, uwiązy, kantary apteczka, siatki z sianem.. Miałam wsparcie przyjaciela, również koniarza, który pomógł mi się że wszystkim ogarnąć. Wieczorem pojechaliśmy po wypożyczony koniowóz. Wróciliśmy i zanim zapakowaliśmy wszystko do środka i przygotowaliśmy do transportu konia była godzina 23. O północy miał przyjechać drugi kumpel, który miał być kierowcą więc w zasadzie nie było czasu na odpoczynek, porobiłam jeszcze kanapki na drogę i musieliśmy wyjeżdżać.
Jestem chyba szurnięta. Zorganizowałam wyjazd po konia, którego nie widziałam na żywo i który stacjonuje 600 km od mojego domu. Pojechaliśmy w trasę z Pomorza na Śląsk. Byłam tak Naładowana emocjami, że nie zmrużyłam oka w trasie. Na miejscu byśmy o 7.30 rano. Szybkie tankowanie i o 8.00 oglądałam Rudego. Zaskoczył mnie widok tego konia. Nie jest zadbany. Jest chudy i ma jedną dużą wadę estetyczną- dość wysoki kłąb, przez to jego plecy wyglądają inaczej. Nie jak u przeciętnego konia. Można powiedzieć, że brzydko... Ale to wszystko nie sprawiło, że nie chciałam go mieć-odwrotnie- jeszcze bardziej zapragnęłam go mieć u siebie by o niego zadbać. Nie przeszkadza mi to jak wygląda jego kręgosłup i to że jest chudy. Podkarmię go, a na lonży wyrobimy stopniowo mięśnie, czeka nas również wizyta weterynarza by chłopaka odrobaczyć i zaszczepić.
A więc mój nowy podopieczny, którego wypatrzyłam w ogłoszeniu sercem ma na imię Dergano i zaczyna nowy rozdział w swoim życiu, a ja postaram się by był to dla niego najlepszy rozdział ❤️
No i patrzy na mnie oboma oczami. Nie pamiętam ile miałam lat... 8-9? Wuj miał kasztanka, miał swój boks w oborze. Piękny, duży koń... dla małej dziewczynki na pewno był duży :P... Taki typowy do pracy w polu, potem zastąpił go traktor. Ale pamiętam jak przychodziłam do niego a On właśnie patrzył na mnie tak jak Dergano ze zdjęcia, nawet może bardziej pochylał głowę, bo ja mała byłam. Pamiętam, że patrząc na niego to miałam wrażenie, że patrzy na mnie oboma oczami. Ktoś, kto zna się na koniach, powiedział mi, że to niemożliwe. No przecież widzę na tym zdjęciu :D Niech się zdrowo chowa. A Rudej życzę wspaniałego, nowego etapu. Masz rację, nie myśl... Takie po prostu jest życie.
OdpowiedzUsuńTo możliwe :) ale zależy w którym miejscu stoisz. Koń ma możliwość patrzenia na ciebie oboma oczami (widzi każdym okiem osobno, ale patrzeć może oboma oczami w tym samym kierunku ;)) musisz jednak stać w pewnej odległości od niego, wtedy jest w stanie widzieć obraz panoramiczny :)
UsuńZnasz się na koniach i podjęłaś słuszną decyzję. Rudej będzie dobrze, a Ty w końcu się wyciszysz po jej wyjeździe.
OdpowiedzUsuńRudy faktycznie jest chudziutki- odkarmisz, odchuchasz i będzie jak ta lala. Nie znam się na urodzie końskiej i dla mnie nie ma różnicy czy kłąb wyżej, czy niżej. Mnie fascynują końskie oczy z długaśnymi rzęsami i pęciny.
No i miałam na wstępie napisać- cieszę się, że udało się wymarzonego konia kupić:) Niech się chowa zdrowo i bezproblemowo.
UsuńDziękuję :) oby się spełniło.
UsuńTak własnie miało być, teraz czas odpaść rudego!
OdpowiedzUsuń