Narwala poznałam około 10 lat temu (O matko kochana jak ten czas zapindala..) w stajni, w której podjęłam pracę jako instruktor jazdy konnej. To typ konia bomboodpornego, którego nic nie rusza 💥😊 Jeździły na nim dzieci, niejednego wprowadził w świat jeździectwa w bezpieczny i miły sposób. Był niezawodny jeśli chodzi o rekreację. Ja osobiście takie konie nazywam kapciami. Pieszczotliwie oczywiście. Nie przepadam za jazdą na Kapciu bo dla mnie koń musi mieć tą iskierkę w sobie, ale oczywiście owe Kapcie są niezastąpione, gdy trzeba kogoś uczyć i pod kontem bycia instruktorem- nie ma lepszych koni. Żeby bliżej opisać sytuację tym nieznającym się na koniach- takiemu można położyć kołyskę z niemowlęciem na grzbiecie, doniesie w całości. Można na nim przewiesić pijanego Heńka i też odstawi go do domu. Jeśli macie coś bardziej martwego niż pijany Heniek to też nie ma problemu. Nie bałabym się nawet umieścić na takim kryształowej zastawy po prababci..
Takim więc koniem jest Narwal i dzięki swojemu charakterowi zdobywał co roku nowe rzesze fanek w postaci małych i większych dziewczynek, aż dnia pewnego zakochała się w nim moja chrześniaczka. Najpierw się zakochała, później błagała rodziców, aż w końcu wybłagała od właścicielki stajni by sprzedała jej tego konia. Po jakimś czasie dopełniło się i Narwal został sprzedany Pestce (Niechaj tak się nazywa moja chrześniaczka na potrzeby tej historii 😅). Pestka skakała pod niebiosa z radości, ja też bo w końcu niemłody już Kapeć sobie odpocznie od całej rzeszy dziecków klepiących tyłkami po jego plecach. Narobił się już w życiu i zasłużył na życie z jednym jeźdźcem. Pestka bardzo dbała o swojego konia, zabrała go do innej stajni i tak sobie razem układali historię życia.
W październiku zeszłego roku mój stary druh, współpracownik, powrócił. Pestka poprosiła o miejsce u mnie w boksie by Narwal mógł spokojnie dożyć starości w małym stadzie jedząc trawkę i mając wszystkiego pod dostatkiem. Kiedy młoda przyjeżdża to wsiądzie na niego na 10 minutowy spacerek dla zdrowotności, a poza tym nasz emeryt się leni jak na emeryta w końcu przystało 😊 Całe swoje życie służył dzieciom, teraz zasłużył by jemu usługiwać. I tak sobie żyje tu u mnie spokojnie i w spokoju dożyje swoich ostatnich dni. Na chwilę obecną Narwal ma 24 lub 26 lat. Nie pamiętam aż tak dokładnie. W każdym razie jest dziadkiem, który nie musi już nic w życiu robić oprócz sporadycznego przewiezienia Pestki na swoim grzbiecie lub ewentualnie jakiegoś małego dziecka z rodziny, które cieszy się z samego dosiądnięcia konia. Nie musi już galopować, ba, nawet kłusować nie musi.. no chyba że chce to na pastwisku ma pełne pole do popisu i może sobie galopować wraz z koleżankami. Życzę Ci stary druhu jak najwięcej końskiego zdrowia i obyś był z nami jak najdłużej.
___________________________________________________________________
Bardzo, bardzo dziękuję Wam za udostępnianie zbiórki oraz za wpłaty. Jestem na prawdę zaskoczona, bo udało się zebrać 600 złotych! Ze sprzedaży niektórych rzeczy też coś udało się odłożyć, a więc to już pewne- niebawem w stajni pojawi się ten mój wyśniony. Jak tylko wszystko uda się tak jak to zaplanowałam to możliwe, że w poniedziałek dokonamy transakcji. Kochana Waneska pojedzie na łąki, a przyjedzie do nas D. Więcej szczegółów wkrótce!
Super, cieszę się razem z Tobą :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńWiedziałam, że jak szukać ogromnego serca do koni, to tylko u Ciebie:) Pięknie je opisujesz, z taką serdeczną miłością. I cieszę się, ze nowy koń zawita w stajni. Jestem bardzo ciekawa, jak go scharakteryzujesz i czy się bez problemów zadomowi u Was- pewnie tak, bo spokój i czas ma zapewniony.
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie mu tutaj dobrze :) Mam tylko nadzieję, że Wanesce też będzie dobrze w nowym domku. Strasznie mnie to uwiera :( martwię się bardzo.
UsuńNo i marzenia się spełniają :)
OdpowiedzUsuńSpełniają! :)
Usuń