Dzień dobry? Dzień zły? To się jeszcze okaże.
Frytka z pewnością powie, że dzień na pewno będzie zacny, no ale gdybym mogła spać o każdej porze dnia i nocy też bym miała zawsze dobry dzień 😉
Ostatnio wzięłam się już na serio za pracę z młodą. Ona potrzebuje systematyczności, jeśli ma się czegoś konkretnego nauczyć. To jest najważniejsze w pracy z końmi. Lepsze jest 5 minut codziennie niż godzina raz w tygodniu.
Na razie szlifuję z nią chodzenie na lonży na halterze. Wczoraj zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie bo spokojnie na tej lonży sobie spacerowała w stępie, poproszona o kłus kłusowała.. Pięknie szła również na prawo, gdzie wcześniej miała z tym ewidentny problem. Tu pozostaje nam szlifować komendy głosowe, żeby z siodła było łatwiej. Ćwiczę z nią również reakcję na "łydkę", ale bez wsiadania. Nie jest jakimś mega wysokim koniem więc staję obok niej, obejmuję ją ręką i z drugiej strony uciskam cmokając jednocześnie. Jest już jakaś reakcja :) Już rusza zatrzymuje się. Co prawda nie idzie cały czas bo nie bardzo rozumie co ma zrobić z tym, że ruszyła skoro nią nie kieruję (niestety brakuje mi rąk do tego 😉). Młoda jest na prawdę miziasta i grzeczna, do tego jest łakomczuchem i za smaczka zrobi wszystko.... nooo może musimy jeszcze popracować nad podgryzaniem przy prowadzeniu jej na uwiązie bo coś jej się w główce przestawiło i zaczęła mi tak robić ostatnio. Tak czy inaczej miło mi się z nią pracuje.
Rudy ostatnio ma jakieś wiosenne odpały. Chyba wyłazi z niego ta energia, którą ładowałam w niego przez ostatnie dwa miesiące. Karmiłam go specjalnymi paszami w niemałych ilościach, ale dzięki temu wygląda w końcu jak koń, a nie szkielet. Jego kręgosłup... no cóż. Lordozy mu nie wyprostujemy, na razie staram się nadbudować mu trochę mięśni na grzbiecie choć i tak wygląda o wiele lepiej.
Tak czy siak ma chłop korbę ostatnio i wyładowuje swoją energię na pastwisko wydeptując bezczelnie trawkę, o którą tak dbałam by służyła właśnie koniom.
Ostatnio wyczuwam jak coś mnie goni. Jakaś taka beznadziejność. Wyczuwam ją i kątem oka dostrzegam jak jest tuż za mną. W pracy nie mogę się skupić i czuję się senna. Nie chcę myśleć o tym, że po pracy muszę iść zrobić zakupy... W domu robię co muszę, ale bez chęci i energii. Wróciłam do rudej fryzury i mnie to nie cieszy..
Chyba potrzebuję sięgnąć do mojego kajetu i wyznaczyć sobie dokładne cele. Wtedy działam na wyższych obrotach i beznadziejność za mną nie nadąża.
A może potrzebujesz elektrolitów? Raz dziennie i energia wróci :)
OdpowiedzUsuńSpróbuję, może faktycznie mam jakieś niedobory.
UsuńFajoskie zdjęcia! Masz oko!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPiękna kicia 🩵🩵🩵🩵
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Frytki :)
UsuńWiosna tak ma, ciało nie nadąża za Naturą, bo ona bucha energią a człek musi się aklimatyzować.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę patrząc na naszą psinkę, możliwość spania o każdej porze dnia i nocy to naprawdę szczęsne życie.
Kicia przebiła konie!
OdpowiedzUsuńHm..., czyżby wiosenne przesilenie?
Pozdrawiam