Nieuchronnie zbliża się zima. Pada śnieg i marzną szyby w samochodach. Nie w moim co prawda bo mam garaż ;) Coraz więcej sikorek przylatuje by poczęstować się kulkami tłuszczowymi, które dla nich rozwiesiłam. Pies nie wyściubia nosa z domu bez potrzeby, kot siedzi przy piecu i również nie chce wyjść na zewnątrz. Tylko konie chętnie wychodzą na pastwisko. Co to za czasy nastały, żeby zwierzęta grzały tyłki zamiast hasać na zewnątrz. Wszak mrozu jeszcze nie ma.
Za dobrze chyba mają ;) W domu sytuacja cieplna będzie akurat dzisiaj tragiczna ponieważ trzeba podłączyć o instalacji dodatkowe grzejniki i podłogówkę, którą nie wiedzieć czemu robimy dopiero teraz. Cóż.. lepiej późno niż wcale. Mam nadzieję, że niedługo będzie to wszystko względnie normalnie funkcjonowało. Tak długo jak chodzę po podwórku przy obrządku to jest mi ciepło- wejdę do domu i zimnica bo na chwilę człowiek usiądzie. Jedyne sensowne rozwiązanie to cały czas latać i coś robić :P Nie no mam nadzieję, że faktycznie te nowe podłączenia dużo pomogą.
Wczoraj po wpuszczeniu do stajni
koni od razu przechwyciłam Neskę i założyłam jej siodło. Potem
do boksu siup na dwie godzinki. Chyba muszę codziennie powtarzać
czynność bo kobył nadal patrzy ze strachem na to nieszczęsne
siodło. I znowu mnie nachodzi myśl, że to nie ma sensu..
fot. Widok za oknem, ciepła herbatka i moja ulubiona łyżeczka :)
Te okna w absydzie mnie zachwyciły, czy to Twoje czy tylko ulubione. W chłodne jesienne deszczowe popołudnia z przyjemnością przeczytam cały Twój blog, bo nęcą mnie takie przemiany.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zdjęcie pod postem "jesienny dołek" to zdjęcie jest mojego autorstwa, ale miejsce to stary, opuszczony szpital. Też zachwyciła mnie architektura.
Usuń